sobota, 11 sierpnia 2012

3. What would happen if...


Czasami wszytko się wali. Człowiek zastanawia się wtedy nad sensem życia i czy warto dalej ciągnąć życie które w danej chwili wydaje się bezsensowne. Mi wielokrotnie zdarzyło się myśleć co by było gdyby...
1) się nie urodziła
2) nie poznała moich najlepszych przyjaciółek
3) nie zrobiła danej czynności
4) nie powiedziała czegoś
5) gdybym zmarła
Niestety nigdy się tego nie dowiem.Co do tego ostatniego wielokrotnie po mojej głowie chodziły myśli samobójcze. Człowiek wtedy zastanawia się czy ktoś by za nim tęskniła,albo płakał i czy komukolwiek było by przykro gdybyśmy odeszli z tego świata. Jest jeszcze sprawa jak popełnić samobójstwo. Bo każdy chyba marzy aby śmierć była bezbolesna i szybka. jest na to kilka sposobów, ale chyba najodpowiedniejszy to chyba środki farmaceutyczne.
 Co do samobójców wiele osób mówi że są to tchórze bo uciekają od problemów. Ja uważam jednak że mają odwagę spojrzeć śmierci w twarz i że nie można nazwać ich tchórzami, ale oczywiście nie popieram takiego wyjścia chyba że jest to ostateczność.
Ja osobiście dowiedziałam się że kilka miesięcy temu moja mam miała myśli samobójcze których ja była powodem. Wtedy pomyślałam Co On Sobie o Cholery Myśli przecież gdyby to zrobiła osierociła by mnie i moją młodsza siostrę oraz owdowiła by mojego tatę ( czy jak to tam się piszę ) A ja musiała bym żyć z poczuciem winy do końca życia. Chyba że sama bym popełnia samobójstwo.

Ale w życiu istnieją również chwilkę magiczne i  cudowne. Ludzie w 21 wieku coraz mniej doceniają male rzeczy. A należy cieszyć się chodź by z drobiazgów. Każdego dnia na naszej twarzy pojawia się  uśmiech. Czyli coś lub ktoś prawił ze jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni.
Ja należę do osób szalonych, zwariowanych, zabawnych, i wiecznie zadowolonych. Z mojej twarzy uśmiech prawie nigdy nie znika z twarzy. Szczególnie ostatnio dzieją się wokół mnie same miłe rzeczy wiec jak jestem zadowolona.

Co do osób które są wiecznie zadowolone chodzi legenda że on cierpią najbardziej. Hahaha zgadzam się z tym w 100%. Jeżeli chodzi o mnie to tak własnie jest. Udaje chyba jedynie taką wiecznie zadowoloną a kiedy mam juz wszystkie dość i nie daje sobie rady wracam do domu i kiedy jestem sama włączam muzykę i płaczę i krzyczę do poduszki. Nie uzewnętrzniam moich negatywnych uczuć.

No ale są chwile w których człowiek mówi sobie KONIEC i nie daje już że wszystko jet Okey. Najczęściej tego powodem są osoby których mamy dość lub po prostu  osoby których nienawidzimy. I wtedy wybuchamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz